poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział VIII: O CO TUTAJ CHODZI?!

          - Przykro mi dziewczyny, ale tak już musi być. - powiedział chłopak, z wyraźnym żalem. - Julia, będziesz musiała opuścić Wiktorię i dołączysz do wolontariuszy pracujących przy piłkarzach. Ty Wiktoria w zasadzie też, ale będziesz obstawiać inną drużynę. 

          - To znaczy? - zapytałam się zdezorientowana. 
          - Wiktoria będzie działać przy reprezentacji Włoch. - odpowiedział mi, po czym zwrócił się do blondynki. - Znasz bardzo dobrze włoski, prawda? Dlatego jesteś tam potrzebna. Ty natomiast - ponownie się zwrócił do mnie. - Będziesz obstawiać reprezentację Hiszpanii. Potrzebują tam osób znających dobrze hiszpański, więc chyba sama rozumiesz...
          - Ale... - spojrzałam na podłamaną przyjaciółkę. - ale ja miałam być wolontariuszką wśród ludzi, w strefie kibica i miałam im pomagać... miałam być z Wiktorią! - poniosłam głos. Byłam zła na chłopaka, mimo, iż wiedziałam, że to nie on o tym decydował. - Niby co ja mam tam robić? Zabawiać Hiszpanów?  
          - Spokojnie Julka. - chłopak chciał mnie uspokoić, mówiąc do mnie łagodnym tonem i kładąc swoje dłonie na moich ramionach, patrząc przy tym mi prosto w oczy. Pewnie rozumiał, że nie specjalnie podoba nam się ta zmiana.. w sumie, to było widać. - To będzie wyglądało tak, że będziecie "przeprowadzać" piłkarzy z autokarów na stadiony, itd. Tam w hotelach już mają odpowiednie osoby, wy tylko pilnujecie, jak są tutaj w mieście. Jeżeli o coś was pytają, to odpowiadajcie, jak mówią, żebyście coś załatwiły, macie iść do waszego prowadzącego, on to zrobi i wam przekaże co trzeba. Więc praktycznie połowę dni będziecie miały wolnego. A teraz chodźcie, zaprowadzę was do waszych koordynatorów. Niedługo się zaczną zebrania waszych grup. - chłopak zaczął iść, a my tylko po sobie spojrzałyśmy i niechętnie ruszyłyśmy za Markiem.


          Po południu wróciłyśmy do mojego domu niespecjalnie zadowolone zmianami. Na zebraniu nie było tragicznie, poinformowali nas, jak to będzie wyglądać, itd. Ludzie byli bardzo uprzejmi, co jest plusem. Przynajmniej będziemy pracować w miłym towarzystwie, jednak dalej byłyśmy złe na to, że postanowili nas rozdzielić. A przecież zgodziłam się na to Euro tylko dlatego, że będzie ze mną Weronika. Widząc nasze miny, Jerzy odłożył gazetę na bok i spytał, co się stało. My usiadłyśmy koło niego i opowiedziałyśmy mu, że nas rozdzielili, a Weronice popłynęły łzy z oczu. Jerzy, wyraźnie zakłopotany, milczał przez jakiś czas, po czym wstał z kanapy i powiedział, że zrobi nam słodki posiłek. Zawsze tak robił, kiedy naprawdę nie wiedział, jak ma pomóc, a wtedy było tylko jedno rozwiązanie. Kobieta musi się nażreć czegoś słodkiego i tuczącego. 
          Dlatego zrobił nam górę naleśników z nadzieniem cynamonowo-jabłkowym, oraz drugą, taką samą górę cynamonowych pancakes a obok postawił Nutelle, bitą śmietanę i owoce. Nawet przez myśl nam nie przeszło, ile kalorii znajduje się w tych naleśnikach, tylko od razu rzuciłyśmy się na jedzenie i zjadłyśmy wszystko w ciągu piętnastu minut, a było tego sporo.  

          Po wszystkim, doczołgałyśmy się do mojego pokoju i razem z Werką położyłyśmy się na moim łóżku i przeklinałyśmy własne łakomstwo. Nie mogłyśmy się ruszyć, bo byłyśmy tak napchane. 
          - Wiesz co Juluś, zjadłabym jeszcze jednego naleśnika z cynamonem. 
          - Kobieto, nie mów nic o jedzeniu, bo zaraz zwymiotuję. - odpowiedziałam łapiąc się za brzuch. - Naprawdę byś jeszcze to zmieściła? 
          - Nie, ale dobre były. Teraz muszę przez tydzień nic nie jeść i siedzieć na siłowni chyba z dwadzieścia godzin, by to wszystko spalić. - marudziła blondynka.
          - Ty? Kobieto, a co ja mam powiedzieć? Ty codziennie wylewasz siódme poty w szkole baletowej, a ja? Ja mam tylko dobry metabolizm, co może w tym wypadku nic nie zdziałać. 
          - To pójdziemy pobiegać, co ty na to? - zaproponowała. 
          - Zgoda, ale dopiero... kiedy mi się zachce. Czyli pewnie za jakiś tysiąc lat. - odparowałam, po czym zaczęłyśmy się śmiać. - Boże, moje lenistwo osiągnęło najwyższy poziom. 
          - Ale fajne koszulki dostałyśmy, nie? - dziewczyna nagle zmieniła temat. - I będziemy mogły otrzymać od nich autografy! 
          - Przecież mnie nie interesują autografy, nie lubię piłki! - zaczęłam się śmiać. 
          - No weź, dla mnie tego nie zrobisz?! - oburzyła się blondynka i chciała jeszcze coś dodać, jednak przerwał jej sygnał nowej wiadomości. Spojrzałyśmy po sobie zdziwione, bo ani ona, ani tym bardziej ja, nie spodziewałyśmy się wiadomości. - GPB19?
          - Nie może być, przecież mówił, że nie będzie się odzywał przez miesiąc. - z trudem sięgnęłam po laptopa i otworzyłam pocztę. - O cholera. - Zrobiłam wielkie oczy.
          - Co się stało? - przestraszyła się blondynka. Spojrzałam na nią i odpowiedziałam. 
          - Jadę do Barcelony. 
          - Coooooooo?! - spojrzała na mnie jak na wariatkę. Nie wierzyła w to co mówię. - Wiesz co... właśnie skaczę, piszczę, tańczę, śpiewam i Bóg wie co jeszcze. Widzisz to?
          - Nie za bardzo, przecież leżysz. - zaśmiałam się. 
          - To sobie to wyobraź, bo przez Jerzego nie mogę się ruszyć. Zobacz to oczami wyobraźni. - pokazała mi język. - Co on dokładnie napisał? 
          - "Chcę Cię widzieć w połowie lipca w Barcelonie. Powiedz tylko, kiedy masz wylot, a ja się wszystkim zajmę. I nie chcę słyszeć sprzeciwu, nie ma już odwrotu." - przeczytałam na głos wiadomość od Hiszpana.
          - Jeja.. brzmi groźnie, to prawie jak rozkaz. 
          - No nie? - spojrzałam na nią. - Czyli kierunek BARCELONA!! - zaczęłam się drzeć. - Jerzy! Jerzy, chodź tu szybko!! 




Rok 2012, 10 czerwca.

          - Wiktoria, coś się stało? Czemu dzwonisz? - spytałam, kiedy odebrałam telefon. Byłam bardzo zaskoczona, że dziewczyna się ze mną kontaktuje o tej godzinie. 
          - Musimy się spotkać. - odpowiedziała, a jej głos się łamał. - Przyjdź do strefy kibica. Teraz. Czekam. 
          - Dobra, ale... - chciałam coś dodać, jednak ta się rozłączyła. 


          Kiedy weszłam do strefy kibica, od razu wyczułam, gdzie mam iść. Podeszłam do miejsca, gdzie sprzedawali piwo. Nie było ludzi, poza jakimiś gromadkami młodych i ekipy przygotowującej strefę na wieczór. Nic dziwnego, była bardzo wczesna godzina.
          Kiedy znalazłam Weronikę, nie była w najlepszym stanie. Siedziała na krześle i piła już kolejne piwo, a przecież za kilka godzin miała obstawiać reprezentację Włoch! Podeszłam do niej i strzeliłam jej w głowę gazetą, którą trzymałam w ręce. Ta w odpowiedzi tylko podniosła na mnie nieprzytomny wzrok i zaczęła płakać. Zdezorientowana, stanęłam jak słup soli i wpatrywałam się na blondynkę wielkimi oczami.
          - Wiki... dobrze się czujesz? Co ci jest? - podeszłam do niej bliżej, a ta mnie objęła w tali, przytulając się do mojego brzucha, a jej łzy lały się strumieniami. 
          - Bo... bo... bo.. - ciągnęła nosem dziewczyna. - Bo Paweł mnie... mnie.. mnie... - łkała i nie mogła się normalnie wysłowić. W końcu jednak wydusiła z siebie, co jej leżało na sercu. - Bo on mnie już nie kochaa... Zdradził mnie, ma inną. 
          - Oj, kochanie... - klęknęłam obok niej i spojrzałam jej w oczy, ścierając jej łzy z policzków. Mówiłam bardzo łagodnym tonem, by ją uspokoić. - To na pewno nie tak, pewnie coś źle zrozumiałaś, zinterpretowałaś. Nie możesz bezpodstawnie go oskarżać o taką zbrodnię! - dobrze wiedziałam, że Wiktoria ma bardzo bujną wyobraźnie i że jest bardzo emocjonalna. Nie raz już się zdarzały takie historie, jednak chyba nie na taką skalę, że dziewczyna w biały dzień chciała się upić piwem. - Niby dlaczego tak uważasz?
          - Bo.. bo.. bo mi to powiedział. - spojrzałam na nią zszokowana, myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit jak to usłyszałam. 
          - Że co?! 
          - Powiedział, że mnie nie kocha i że jest inna. Że i tak to nie ma sensu, bo wyjeżdżam, więc będzie mieć spokój i że to i tak moja wina. No i, że w końcu znalazł kogoś, kto w końcu go "zadowoli". - po tych słowach wstałam i miałam ochotę roznieść wszystko dookoła. Ten dupek nie dość, że zdradzał moją przyjaciółkę, bo nie chciała mu dać dupy od razu, jak jakaś tania dziwka, to jeszcze bezczelnie wykorzystuje fakt, że Weronika jedzie do Włoch jako swoje usprawiedliwienie! Szczyt bezczelności!
          - Ja mu zaraz pokarzę... - odwróciłam się na pięcie i miałam zamiar iść do tego skur... kiedy nagle...
          - Julia!! Juliś, moja ukochana! Jak to wspaniale, że Cię widzę! Myślałem, że już nigdy Ciebie nie zobaczę! Los mi sprzyja, tak się cieszę! - właśnie byłam w objęciach jakiegoś obcego chłopaka, który kręcił mnie wokół własnej osi, a kiedy postawił moje ciało na ziemi, zaczął całować mnie po twarzy. Byłam tak zszokowana tym wszystkim, że nie wiedziałam jak się zachować. Wiktorii, widząc całe to zdarzenie, szczena opadła do samej ziemi. "O CO TUTAJ CHODZI?!Po chwili doszłam do siebie i odepchnęłam intruza, który naruszał moją przestrzeń osobistą, a ten spojrzał na mnie pustym wzrokiem, wyraźnie zaskoczony moją reakcją. - Co jest, Juliś? Nie poznajesz mnie? - spytał, robiąc krok do przodu.
          - Nie, a powinnam? Kim ty, do cholery, jesteś!? - zdenerwowałam się, tym samym robiąc krok w tył, a do mojej twarzy napłynęła krew. Myślałam, że zaraz wybuchnę, rzucę się na zboczeńca z pazurami i zrobię mu krzywdę. Jednak ten ze spokojem i... UŚMIECHEM(?!) na ustach, wyciągną do mnie dłoń i odpowiedział pytaniem na pytanie. 
          - Pójdziesz ze mną pokopać w gałe? 


__________________________________________________

Mi już do reszty dobija, nie miałam pomysłu na ten rozdział xd A tak się starałam :c


Merche Saldana, masz dziewczyno, rozdział pisany z prędkością światła xD Był już gotowy w sobotę... ale postanowiłam, że zrobię te kilka dni odstępu... w sumie to tylko dwa xD Zastanawia mnie jednak, jak ja to pociągnę do końca :/ Powoli zaczynają mi się kończyć pomysły ;_; 

Dobra, kto się domyśla, kim jest 'intruz'? :]
To nie powinno być takie trudne xD Prace nad nowym rozdziałem idą pełną parą.. tylko, że znowu nie mam pomysłu na akcję :c



A i jeżeli zrobiłam komuś ochotę na naleśniki... to proszę mnie nie bić!! Mogę nawet podrzucić przepisy, to samemu można je zrobić ! xDD

To wszystko (CHYBA), ADIOS! ;*

4 komentarze:

  1. Szybciutko! :D rozdział jak zwykle super , pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Haha, jakoś domyślam się kto to, pozdrawiam i życzę weny :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny rozdział dla mnie? ... Huehuehue faajnie :D Dziękuję xd
    Ja sie domyślam kim jest intruz xd ^^
    Ale ja to już pisałam...
    Nieważne. Paweł do debil, debil, debil, skończony kretyn. KROPKA.
    Z jednej strony to źle, że rozłączyli dziewczyny na tym całym wolontariacie, ale z drugiej to świetnie xd
    Niech Julka napiszę do GPB19, że będzie tam z reprezentacją Hiszpanii... Ciekawe jak zareaguje xd
    Ale dobra, nic nie piszę już bo mi odbija już xd
    Zaproszę tylko do siebie na nowy rozdział z moocno poowaloną końcówką: http://pero-nunca-hevisto-alguien-como-tu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG ! wiedziałam, że ten Pawełek to niezłe ziółko.. matko kto się na nią rzucił ?! Dodawaj następny szybko kochana !!
    Kocham Twojego bloga jest cudowny !!! *_____________*

    OdpowiedzUsuń