poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział I: ¡Hola!

            Na dworze świeciło słońce i było bardzo ciepło, każdy dzieciak spędzał dnie na podwórkach, placach zabaw, czy na plaży, z wyjątkiem mojej osoby.

Byliśmy już po przeprowadzce i kolejny dzień spędziłam przed nowym komputerem, który dostałam od Jerzego. Nie powiem, trochę mi się nudziło, mimo przeglądania różnych stron internetowych i czytania artykułów.
            Wszystkie moje książki przeczytałam z kilka razy, a gry komputerowe mi się znudziły. Każdą z nich przeszłam już z kilkanaście razy i odechciało mi się zaczynać gry jeszcze raz.
            W sumie, to miałam za zadanie wypełnić jakieś papiery potrzebne do szkoły, ale nie powiem, żebym miała na to jakąś specjalną ochotę.  Te wszystkie oświadczenia o stypendium (dzięki któremu mogę pójść do mojego wymarzonego, prywatnego gimnazjum), wypełnianie dokumentów, wybieranie wf-u (zajęcia ogólnorozwojowe z elementami gier zespołowych, taniec/nowoczesne formy ruchu, samoobrona, tenis stołowy, łucznictwo i fechtunek historyczny, szachy, zajęcia na siłowni, pływanie, koło turystyczne, tenis ziemny bądź jazda konna) i drugiego języka (niemiecki, francuski lub hiszpański). W grę wchodziły także profile klas (matematyczny, fizyczny, biologiczny, chemiczny, humanistyczny, informatyczny, geograficzno-krajoznawczy, plastyczny, teatralny, muzyczny, dziennikarski, fotograficzny czy filmowy) Najtrudniejszym dla mnie zadaniem było, wbrew pozorom, wybranie drugiego języka obcego. Naprawdę uwielbiałam języki i wszystko co było z nimi związane. Chętnie chciałam się ich uczyć, niestety, nie za bardzo było jak. 
           Wybory były bardzo trudne, więc postanowiłam znowu przełożyć to na inny dzień. Miałam czas oddać dokumentację do połowy lipca, a czerwiec się jeszcze nawet nie skończył, co oznaczało, że czasu jeszcze trochę mam.
           Od niechcenia postanowiłam sprawdzić skrzynkę mailową, bo dawno do niej nie zaglądałam. Poza milionem reklam i innych 'śmieci' nie było nic ciekawego, jednak moją uwagę przykuła wiadomość od mojej przygłupawej kuzynki. Z małą obawą nakierowałam kursor na wiadomość i ją otworzyłam. Jej zawartość w cale mnie nie zdziwiła:
” czesc juuuuuuuuuuulciaaaa!! ;******************** <3333
kol.  Pokazala mi tqa stroncie i od razu skapnelam się ze jest idealna dla cb ;********

wkoncu to ty lubisz te cale jezyki i tak dalej. Tu masz link: 

www.xxxxyyyxyyyxxxx.com

do zobaczenia na swieta, kc xxxoxoxoooxox ;*****************8 <3333333”


            Boże. Czy tylko ja jestem normalna jak na swój wiek? Takie zachowanie doprawdy mnie denerwowało. No ale cóż, kliknęłam na podany link i przyjrzałam się uważnie stronie.
            Była to jakaś strona międzynarodowa, serwer językowy. Niestety, strona nie obsługiwała języka polskiego tylko angielski, dlatego wstałam od biurka i wyszłam z pokoju, by poprosić Jerzego, który oglądał w salonie telewizje, o pomoc. Chętnie się zgodził i razem zaznajomiliśmy się ze stroną. A raczej on, bo ja tylko uważnie go obserwowałam.
                 Po jakiejś dłuższej chwili mężczyzna oderwał swój wzrok od monitora i spojrzał na mnie.
          - I co? – spytałam. – Mogę się zarejestrować?
          - No wiesz, ja nie mam nic przeciwko. Strona wydaje się być bardzo dobra, poznajesz nowych ludzi, oni uczą cię języka… bardzo pomysłowe. Wytłumaczyć ci jak to działa?
            Pokiwałam energetycznie twierdząco głową i zaczęliśmy się logować:
Adres email, pochodzenia, data urodzin, nick, hasło, itd.

            Kiedy już mogliśmy się zalogować na moje konto, przetestowaliśmy witrynę.
            To polegało na 5 minutowych rundach każda. Serwer losuje ci użytkownika ze świata, a ty rozmawiasz z nim przez 5 minut. Jeżeli nie złapiesz z nim języka (każdy z nas pochodził z innego kraju) serwer daje ci innego kompana rozmów, także na 5 minut. Jeżeli jednak złapiecie kontakt, przechodzicie na czad osobisty. Proste i logiczne. 
           
           No więc, po jednej takiej rundzie, Jerzy w końcu mnie opuścił, deklarując przy wyjściu, że także założy sobie na tej stronie konto. Kiedy w końcu zamkną za sobą drzwi, zasiadłam do dialogów.
            Siedziałam tak do późnego wieczora i szczerze mówiąc, znudziło mi się trochę, bo nie mogłam znaleźć równego sobie partnera bądź partnerki. Do tamtej pory natrafiłam na 23 Amerykanów, 18 Niemców, 12 Hiszpanów, 4 Portugalczyków, 9 Francuzów, 16 Rosjan, 3 Brazylijczyków, 1 Malezyjczyka, 20 Japońców, 7 Hindusów i Bóg wie jeszcze ilu ludzi pochodzenia Arabskiego.
            Już miałam zamiar się wylogować, kiedy nadeszła nowa runda.
*  GPB19: ¡Hola!

Juliet3: Nie mówię po hiszpańsku.
GPB19: A to szkoda…
Juliet3: Dlaczego?
GPB19:  Bo to piękny język.
Juliet3: Nie mi oceniać, bo nigdy się nim specjalnie nie interesowałam. Jesteś Hiszpanem? 
GPB19: Można tak powiedzieć.
Juliet3: Aha…, ok. Jesteś już 13 Hiszpanem z którym rozmawiam. 
GPB19:  Sporo. Wierzysz w przesądy?
Juliet3: Nie, są one absurdalne. A ty? 

Juliet3: Czemu pytasz?
GPB19:  13 jest pechowa, tak mówią.  Nie, nie wierze :)
Juliet3: Pechowa mówisz...
GPB19:  Niby tak. Ale gwarantuje ci, ze TA 13 nie będzie pechowa. 
Juliet3: Zobaczymy. 
GPB19:  Jak masz na imię?  
Juliet3: Julia. A ty?
GPB19:  Jakoś na pewno :)
Juliet3: Ale śmieszne…
GPB19:  No a nie? 
Juliet3: Według mnie nie
GPB19:  Ile ty masz lat? Pytam, bo czuje się jakbym pisał z 99 letnią staruszką, chociaż i one mają poczucie humoru. 
GPB19:  Jesteś grabarzem? 
Juliet3: Nie!! 
GPB19:  Uf... to mogę spokojnie w nocy spać. :)
Juliet3: Taa...
GPB19:  No to ile masz lat? 
Juliet3: 12, a we wrześniu skończę 13
GPB19: Młodziutka jesteś, Chica. A piszesz jakbyś miała co najmniej z 39 lat. 
Juliet3: To komplement?
GPB19:  Raczej nie, bo z twoich wypowiedzi powinienem wyczuwać radość życia, a nie... chłód i powagę.
Juliet3: Tak mnie świat ukształtował
GPB19:  To czemuś się mu dala? 

Juliet3: Nie rozumiem...
GPB19:  My kształtujemy siebie, nie świat. Świat jedynie może nam podskoczyć!
.....

GPB19:  Jesteś? 
Juliet3: Jestem. 
GPB19: To czemu nic nie piszesz? 
Juliet3: Bo trochę mnie zatkało to, co napisałeś. 
GPB19:  No to trochę źle, bo nie mamy zbyt wiele czasu na takie zawieszki.
Juliet3: hahahah..
GPB19: Czy ty się właśnie zaśmiałaś? O.o
Juliet3: hahahahhhhahahahhahhah!!! - serio zaczęłaś się chichotać i powstrzymywać od wybuchnięcia śmiechem. Nie wiem czemu, nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak śmiałam, tak prosto z serca.
GPB19: AAAAAAAAAAA!! Toż to cud! Jestem boski, wiem! Ave ja!
Juliet3: No tak tak..
GPB19:  Przechodzimy na prywatny…? 
Juliet3: Wiesz co… z wielka chęcią. Dobrze mi się z tobą rozmawia :D
GPB19: Ty się uśmiechnęłaś O.o ja znikam!  *

            To… to naprawdę było dziwne. Nigdy tak się nie czułam. Kiedy spojrzałam w lustro wiszące obok, zauważyłam, że na mojej twarzy był wielki banan. Gdyby ktoś teraz zrobił mi zdjęcie i pokazał je osobom, które mnie znają, z pewnością by powiedzieli, że to na pewno nie ja.

GPB19: Nie opuściłaś mnie jeszcze?

Juliet3: No przecież dopiero zaczęliśmy, tak? 
Juliet3: Ile masz lat?
GPB19: 19
Juliet3: Stary jesteś.
GPB19:  Dzięki, gówniaro...
Juliet3: Jak ty się do mnie odzywasz? Jestem dziewczyną, szacunek się należy!
GPB19:  Przepraszam mamo :(
Juliet3: ...
GPB19:  :D
Juliet3: Ech, dobra. Jaka pogoda w Hiszpanii?
GPB19: Em.. nie wiem.
Juliet3: Nie możesz wyjrzeć za okno..?
GPB19:  No mogę.
Juliet3: To zrób to!
GPB19:  ok.
GPB19:  zrobiłem.
Juliet3: I co…? 
GPB19:  Co co?
Juliet3: No jak jest na dworze!
GPB19:  Aaa.... mokro. 
Juliet3: Pada?
GPB19:  No raczej.
Juliet3: Dziwne
GPB19:  Czemu?
Juliet3: Bo myślałam, że w Hiszpanii rzadko pada, szczególnie w lecie..
GPB19:  Bo tak jest.
Juliet3: A mówisz, że pada.
GPB19: Bo nie jestem w Hiszpanii
Juliet3: ....
GPB19:  No co? 
Juliet3: Nic nic.
GPB19:  Coś jednak musi być
Juliet1: ZMIANA TEMATU!
GPB19: Dobra, dobra, nie krzycz, nooo...
GPB19: Wiesz co?
GPB19:  Ja muszę lecieć :(
GPB19:  Pogadamy jeszcze potem? 
Juliet3: Jasne.
GPB19:  Nie mogę się doczekać :D
GPB19:  Adios, Chica!


’Użytkownik GPB19 opuścił czat’

            Pozory mylą. Ten na oko dziewiętnastolatek, który nie powinien w ogóle nic dla mnie znaczyć, zmienił cale moje życie. W tamtym momencie zderzyły się zupełnie dwa różne światy. I jeden świat zmienił drugi. 



            Pisaliśmy do siebie codziennie, czułam się jakbym w końcu znalazła osobę, która mnie rozumie w 100%. Jakbym odnalazła przyjaciela, mentalnego starszego brata gdzieś tam, w wielkim świecie. Uczył mnie hiszpańskiego i szlifowaliśmy razem angielski, ja go chciałam nauczyć polskiego. Niestety, okazał się dla niego za trudny. Co prawda nauczył się kilku zwrotów i tak dalej, ale to nie to samo, co on nauczył mnie. Dzięki niemu nauczyłam się mówić, pisać, myśleć perfect po hiszpańsku, jak i również pokochałam jego rodzimy kraj i wszystko co było z nim związane. Dzięki naszym rozmowom też miałam łatwiej w szkole, bo był moim własnym korepetytorem i pomagał mi przy zadaniach z hiszpańskiego. Nieraz żałowałam, że nie mogę się z nim spotkać twarzą w twarz. Przekonać się jak wygląda, przytulić, kiedy miał złe dni, załamania, bo coś się nie powodziło, coś się stało; pocieszyć obecnością. Między nami powstała niezwykła więź. A było to bardzo dziwne, bo ja o nim nie wiedziałam praktycznie nic. Opowiadał mi, czego to on nie robił z kolegami, jak mu się coś nie udawało, co czuje, itd. Ale nie mówił nic wprost: czym się zajmuje, gdzie uczy lub pracuje, jak widzi swoja przyszłość, żadnych konkretów. To mnie na początku trochę dobijało, ale z czasem się przyzwyczaiłam. Dawnej mi by to z pewnością przeszkadzało, ale nie tej nowej mnie. 

            On mnie zmienił, na lepsze. Przez te wakacje, zanim poszłam do pierwszej klasy gimnazjum. On coś we mnie złamał, tę barierę, która nie pozwalała być szczęśliwą. Dzięki niemu zaczęłam się śmiać, chodzić uśmiechnięta. Sprawił, ze stałam się optymistką, lepiej przez to dogadywałam się z matką, zdobyłam w szkole wielu przyjaciół, pozbyłam się jakichkolwiek kompleksów, lepiej mi szła nauka. Jedna taka nieznajoma osoba zmieniła całe moje dotychczasowe życie i stała się moim najlepszym przyjacielem. Był przy mnie każdego dnia, kiedy tego potrzebowałam i nawet wtedy, kiedy się na niego denerwowałam i obrażałam. Kiedy tylko wylogowywałam się z czatu, to wtedy na złości, zasypywał mojego maila tysiącem maili z jakimiś głupimi obrazkami. Potrafił w minutę wysłać mi 83 wiadomości! Nie mam pojęcia, jak on to robił, musiał chyba mieć na serio szybki internet i wcześniej przyszykowane te wiadomości.
            Kochałam go. Kochałam jak najlepszego przyjaciela i… brata. Tak, był dla mnie jak brat, którego nie miałam. I w cale nie musiałam zaprzątać sobie głowy tym, że jestem jakąś wariatką, że kocham obcego kolesia zza drugiej strony monitora, dla którego jestem nic nie warta. Nie musiałam, bo on też mnie kochał. Sam mi to kiedyś wyznał. To był ostatni dzień czerwca, kiedy przede mną otwierały się wrota do liceum. Tamtej nocy wysłałam mu swoje zdjęcie. On tego nie zrobił, ale napisał, ze teraz już lepiej wie, kogo ma pilnować i że zawsze wiedział, że jestem jego piękną siostrą. GPB19 to był wariat, naprawdę. Ale to właśnie dlatego go pokochałam, no bo… jak można nie kochać wariatów?


______________________________________________________

No i jest! Pierwszy rozdział! Jak to wygląda..? Nie wiem xD
Niby moja przyjaciółka mówi, że jest dobrze, ale czego można się spodziewać po osobie, która jest zakochana w tej historii? :D Ona wie, o co chodzi w tym opowiadaniu, mimo, że ono nawet nie jest na papierze, a i tak je uwielbia. To opowiadanie jest jej oczkiem w głowie :) Dlatego teraz chciałabym bardzo ją pozdrowić. Dobrze, że jesteś! ;*
A tak, to pozdrowienia z Niemiec! :D Nie, nie jestem już w Niemczech, dopiero co wczoraj wróciłam, ale i tak macie pozdrowienia. Byłam niedaleko Dortmundu :] Powiem wam, że Niemcy, to naprawdę fantastyczny kraj! Tylko język jest jakiś taki ch..... :/

Ale najważniejsze... kto ma oberwać w głowę!? :D
Mam pomysł, i chcę by kibice Barcy dali mi propozycje, kto może oberwać w głowę czymś twardym! Więc proponujcie, bo bardzo jest mi to potrzebne!

Koniec spamu, dziękuję, dobranoc, Gute Nacht! <3

A tak z okazji wakacji... Adry & Natural Dread Killaz - Na Wakacje :D

1 komentarz:

  1. No, fajnie że poznała tego GPB19, tylko on coś takie tajemniczy jest ...
    Ale może kiedyś się dowiemy coś więcej o tym 19-latku.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń